piątek, 29 sierpnia 2014

Prolog

**Zakończenie roku szkolnego**

Niechętnie wstałam rano, jednak wiedziałam, że to już ostatni dzień tej męki, przynajmniej na dwa miesiące. Będzie wspaniale, mnóstwo imprez, wieczorne spacery po plaży z przyjaciółmi...tradycja. Szybko zgarnęłam przygotowane wcześniej ubrania i poszłam do łazienki. Jak co rano spojrzałam do lustra,  oceniłam stan mojego porannego wyglądu, wzięłam prysznic, a następnie zwinnie się ubrałam. Nie byłam typem dziewczyny "laluni", wiecie, obcisłe spódniczki bez okazji, wielkie dekolty, kilo tapety. Oczywiście,  dbałam o swój wygląd i ubiór,  ale nie uznawałam wcześniej wymienionego za seksowne i pociągające, to było płytkie... Postanowiłam ubrać białą, zwiewną, luźną, ale elegancką bluzeczkę na ciękich ramiączkach, sięgającą po biodra, na to założyłam grafitowy sfeterek i czarne rurki oraz vansy.
- Lilyyy, śniadanie! - usłyszałam krzyk mojej mamy podczas czesania włosów.  Moji rodzice zwykle nie mieli czasu na wspólne posiłki lub nawet na spędzanie razem czasu, ale zawsze w dzień rozpoczęcia i zakończenia szkoły jedliśmy, a raczej celebrowalismy śniadanie.
Po posiłku mój tata zawiózł mnie do mojego liceum i tutaj mamy kolejny zwyczaj! Takie luksusy również tylko w te dwa "wyjątkowe" dni. Na parkingu szkolnym rozstałam się z moim ojcem i podbiegłam do moich przyjaciółek. Cała 3 czekała już przed wejściem.
- NO nareszcie, kochanie czekamy tu od 20 minut,  miałaś być wcześniej. - powiedziała Emily z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Ona jako chyba jedyna z nas zawsze stoi na straży, jest najbardziej odpowiedzialna i taka troskliwa, pewnie przez młodsze rodzeństwo.
- Wybaczcie,  ale wiecie, rodzice, dzień święty - powiedziałam witając się z każdą. - przy okazji, Sarah! Wyglądasz naprawdę świetnie! Co z twoimi włosami!? - Sarah zarumieniła się,  jak to ona w krepujacych dla niej sytuacjach. Jej zwykle proste blond włosy,  pofalowane były od połowy długości,  a sama ubraną miała mietową sukienkę.
- Sarah po zakończeniu idzie na imprezę do swojego ADORATORAA! - wydarła się Jenny, marszcząc zabawnie brwi. Moja kochana dziwka.
-Dlaczego nic nie mówiłaś!? Kto to i od kiedy łączy was ta wspaniała więź miłości? - zwróciłam się do dziewczyny teatralnie. W między czasie zbliżałyśmy się już do sali gimnastycznej.
- Noo w zasadzie to znam go od tygodnia i może powiecie, że to za krótko, żeby poczuć coś więcej,  bla bla bla, ale naprawdę jest wspaniały. I właśnie Mike zaprosił na tą dzisiejszą imprezę też was, więc...
- Więc wbijamy na pewno! Po pierwsze zobaczymy tego twojego Mike, - śmieszne brwi po raz drugi w wykonaniu Jenny - a po drugie z tego co wiem to żadna z nas nie ma planów.
- Po całym roku nauki należy nam się porządna impreza! - wtórowałam szczęśliwie. Spojrzałam na Emily, ponieważ długo nic nie mówiła. Nie była takim typem jak Jenny, że gadała coś przez cały czas,  zwykle głupoty,  ale zawsze jednak coś od siebie dodała. Wpatrywała się w podłogę, ewidentnie myśląc o czymś ważnym.
- Emily wszystko okej? Idziesz z nami, prawda?
- Pewnie, tylkoo jest coś o czym powinnyście wiedzieć. - odpowiedziała wiercąc dziurę w drewnianym parkiecie. Zrobiła przerwę. Widziałam, że miała wielkie opory, aby nam coś wyznać, myślałam o najgorszych rzeczach.
- Jezuu Emily zacznij gadać! - wypaliła Jenny, ale tym razem miała rację.
- Dobra, ale nie przerywajcie, aż nie skończę,  okej?
- To zacznij kurde gadać! - wszystkie trzy wykrzyczałyśmy naraz, dostając przez to naganę od nauczycieli za przeszkadzanie podczas tak interesującego apelu...
- Mam chłopaka, od trzech tygodni, Josh...
- Coo, czemu nie mów... - wkroczyła Jenny
- Nie przerywaj kurwa! - wow, rozkręca się - tak więc Josh pewnie będzie na imprezie bo zna Mika, więc wolałam wam powiedzieć teraz niż kłócić się na imprezie, - zrobiła krótką przerwę. Szczerze nie zrozumiałam za bardzo, czemu miałyśmy się z tego powodu kłócić, ale nie pytałam i dałam jej kontynuować - bo Josh nie jest typem grzecznego chłopca. Jest z tych przed którymi zawsze ostrzegali nas nasi rodzice, gdy byliśmy mali. On handluje narkotykami i ogólnie ma styczność z tymi złymi,  ehh no wiecie...
- No chyba sobie żartujesz! - powiedziała Jenny, a ja próbowałam ją trochę uspokoić. Jednak z wyrazu twarzy Emily wiedziałam, że nie żartuje.
- Nie wiesz, że tacy ludzie są niebezpieczne?! On może ci coś zrobić, skrzywdzić, chcesz tego?- szybko wyrecytowała Sarah, a ja chwyciłam ją za rękę,  powstrzymując od wybuchu.
- Po prostu,  martwimy się o ciebie. - powiedziałam łagodnie. Biedna Emily, dziewczyny tak na nią naskoczyły tylko dla tego, że zakochała się w chłopaku, który im się nie podoba. Ja nie miałam z tym problemu, zawsze pociągali mnie "źli chłopcy". Przynajmniej ci z filmów. Czasem wieczorami, prosiłam Boga, żeby ktoś mnie porwał. Wiem, głupie,  ale ja wierzę w miłość między ofiarą, a oprawcą, no coś w tym stylu. Zawsze w filmach pokazywali taką miłość jako najsilniejszą. - Jesteś co do niego pewna?
- Tak, to najcudowniejszy chłopak na świecie. Poza jego pracą nie ma w sobie nic złego, dla mnie jest wspaniały. Ma do mnie wielki szacunek, a to chyba najważniejsze. Naprawdę się kochamy i chciałam wam powiedzieć o wiele wcześniej, ale bałam się waszej reakcji. - Emily tak cudownie to powiedziała,  nie martwiłam się już o nią,  a z tego co widziałam Sarah też zaczęła się przekonywać.
- To co takiego on robi dokładnie? - po chwili milczenia odezwała się Jenny lustrując uważnie Emily
- No, w zasadzie to jest mało ważny w tych interesach - cała czwórka lekko zachichotała, nawet Jenny - jezu, jakby to usłyszał... rozwozi tylko prochy.
- Tylkoo... - mruknął Jenny z sarkazmem w głosie.
- Tak, tylko - odpyskowała Emily - całymi interesami zajmuje się Justin Bieber, ale nie wiem o co dokładnie chodzi,  bo Josh mało mi o tym mówi.
Z dziewczynami przegadałyśmy cały apel. Tak więc, akurat po wysłuchaniu tłumaczeń Emily wstałyśmy z krzeseł i tak jak reszta uczniów skierowałyśmy się w stronę wyjścia. Pod szkołą widziałam już Mika czekającego na Sarah'e przy swoim samochodzie.
- Czyli widzimy się na dzisiejszej imprezie, tak? - zapytała się z lekkim uśmiechem, idąc w stronę Mika
Wszystkie pokiwałyśmy twierdząco głowami, jednak wiedziałam,  że Jenny nie podoba się fakt, że zobaczy tam obściskujących się Emily i Josha. Porzegnałam się z resztą dziewczyn i wszystkie poszlyśmy do swoich domów, rozmyślając o wieczornej kreacji, o tym co powiedziała Emily i o chłopakach na imprezie, przynajmniej w moim wypadku...

Siemanko! Tak więc mamy prolog. Wiem, że może mało ciekawy i dużo gadania zamiast akcji, ale w następnym rozdziale już będzie ^^  Po prostu musiałam wam to wszystki jakos przedstawic i mam nadzieję, że się spodoba. To jest nowy blog, więc jeśli czytasz to komentuj i rozsyłaj gdzie można. Mam nadzieję, że  to wszystko wypali ;)
Do następnego! Xx

środa, 27 sierpnia 2014

Zapowiedź

Codziennie budziła się rano w swoim wygodnym łóżku, miała wszystko czego potrzebowała. Dla niektórych mógłby być to prawdziwy raj, ale ona była inna. Uznawała to za okropną monotonie, każdy dzień taki sam. Czekała 17 lat, aż w końcu stało się to o co błagała. Jeden chłopak wywrócił jej życie do góry nogami. Żałowała, że prosiła o coś więcej niż zwykłe życie, ale było już za późno...
Straciła wszystko, rodzinę, znajomych, dom, spokojny sen. 




Po czasie zrozumiała jednak, że zyskała coś o wiele ważniejszego, jego.